www.pasterzeforum.pl » ADOPCJE  » W NOWYM DOMU (Moderator: Issa)
 » Charlie - czarny podhalan ;)

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


© 2017 Fundacja Pasterze. Wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację Regulaminu

Autor Wątek: Charlie - czarny podhalan ;)  (Przeczytany 26752 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline ElzaMilicz

  • Pasterz
  • *****
  • Wiadomości: 7774
  • Veritas odium parit.
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #30 dnia: Październik 04, 2011, 16:42:09 pm »
Super!  :heartbeat:
...zło jest banalne, dobro niepojęte;  bez wiary przewracamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry...
Nara* Tina* Szila* Meda* Aza Jaga

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Fuksja

  • Gość
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #31 dnia: Październik 06, 2011, 13:13:50 pm »
Bardzo się cieszę że nasza czarna bestia trafiła do dobrego domku   :cheesy:

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline GP

  • Nowy Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 37
  • Skypnij - TadFrydry
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #32 dnia: Październik 16, 2011, 23:15:47 pm »
To ja! GP! Adoptowany Książe.
 
Nie miałem pojęcia, że tyle ludziów o mnie się martwiło. Dopiero dzisiaj, przypadkowo na Was wpadłem szukając pomysłów, co jeszcze mógłbym chcieć i czego wymagać od tych, co mnie wzięli.
I zatkało mnie!
Najjaśniejszą Opatrzność i Dobrodziejów, co strawy nie żałując pod dach przyjęli i maniery me znosili, obiecałem sobie zaślinić przy lada okazji! Pewnie ukradkiem to uczynię, a najlepiej z zaskoczenia, bo ci nowi, nie pozwalają mi wyrażać emocji po mojemu. A wdzięczność za serce - mus dozgonny.
Czytając to forum nie miałem pojęcia, że aż tyle śliny mi pójdzie.
Kocham cały Świat i mam problem: jak wobec tego Was Kochani wyróżnić? Po wielokroć zaślinić i poprzewracać? Wystarczy? Nie. To banalne. To mam w odruchu. Postaram się wymyślić inny wariant.
Pewnie i tak mi nie pozwolą.
Przykro mi, ale muszę zatrzymać się przy niemiłej dla mnie kwestii, którą tutaj poruszacie. Anonsowano Księcia i życzeniem naszym jest, aby na tym poziomie nasze relacje pozostały. Próby dociekania plotek, jakoby w moich żyłach miast błękitu, miałaby płynąć krew stróży zagród wiejskich i to na dodatek niemieckich, są nie na miejscu. Książe ? burek to nie brzmi dumnie. Fakt pozostawania moich korzeni w cieniu nie daje tytułu do insynuowania mi niechlubnych koligacji z prusackim gminem. Powołam taką jedną, co z piany morskiej się wyłoniła, od razu duża i nikt nie śmiał dociekać, co w tej pianie się takiego wyprawiało i że tyle jej było, akurat w tym miejscu.

Dotąd nie ma psiej ustawy zasadniczej, ale to nie powód żeby naruszać moje naturalne prawa jak, komu ochota przyjdzie!!!!

Ci nowi wołali na mnie Czarlie, jak anonsowano, ale akurat wtedy, kiedy nie miałem ochoty? Nie trafili. ?i bez tytułów. Po za tym, na Księcia gwizdać? Tego jeszcze brakowało? Dno.
To wydumali, że nie jarzę. Żem taki przygłup. Na ile im łbów starczyło próbowali dociec jak było na początku. W kupie, to polotu zebrali na tydzień. Nie zgadli, a ja nie pomogłem. I się poddali. Postanowili po swojemu mnie nazwać. Oczekują, że zapewnię im wszystko, czego dotąd im brakowało. Taką zapchaj dziurę sobie we mnie znaleźli. Przesądziło parę zbieżności: napęd na cztery łapy, moc, pojemność, dzielność terenowa, wytrwałość, funkcja obrony i przytulania, do namiotu i na salony ? wyszło im, że jestem - General Purpose! I tak zostałem GP.
Stanęło na tym, że wołają na mnie, jak na tego ubłoconego gruchota, którego trzymają pod drzewem, bo im do budy nie wchodzi. Zębami dzwonię na samą myśl o jeździe tą landarą, bo toto chyba nie ma nawet resorów, o kanapie nie wspomniawszy.
A przybyli po mnie limuzyną, jak po Księcia wypada. Jak wsiadałem, jeszcze usłużnie tren mi poprawili żeby nie przytrzasnąć i na tym uprzejmości się skończyły. Kanapa się wietrzyła a ja podróżowałem na podłodze myśląc, co jeszcze gorszego mnie czeka.
No i się doczekałem. Przywieźli mnie do takiego schroniska dla ludzi, w którym mają własną budę. Upchnęli tu wszystkich w piętrowych budach z małymi wybiegami. Na swoim ledwie się mieszczę obok piłki i posłania.
No i zaczął się sajgon. Żadnego wytchnienia. Cały czas w pogotowiu. Uszy dookoła głowy. Zewsząd słychać, co reszta upchniętej tu ludzkości wrzeszczy do siebie, ale nie widać, kto lub, co i po co łazi, bo drzwi i ściany tu mają zamiast bramek i przegród z siatki w myśl unijnych dyrektyw. Zapach dolatuje a obiektu nie widać.

Ci, co mnie wzięli też narzekają na te niehumanitarne warunki i oczekują ukarania winnych tego stanu.
Oni też się kwalifikują do adopcji, a przynajmniej w trybie interwencyjnym do jakiegoś ludzkiego DT.
Mamy podobne potrzeby. Oni też potrzebują jezioro. Przydałaby im się góra, a najlepiej dwie, bo jedną chcieliby taką ze śniegiem. I ciut błota do katowania zabawek, ale żeby tam ci nawiedzeni nie łazili, co uważają, że żaby w koleinach nie lubią? I budę chcieliby większą, bo do tej, co mają nie mieszczą im się zabawki i muszą je zostawiać w takiej innej budzie, na którą mówią garaż. A i tak reszta stoi przed budami, bo obie są za małe.
I co? Mam się cieszyć, że razem nie mamy warunków, jakich wymagamy? Niby w kupie raźniej, ale jam nie owsik, żebym się tym pocieszył, a na rewolucjonistę się nie nadaję. No to, po co mnie jeszcze wzięli?

Na początku niby się do moich oczekiwań dopasowali i już było jako tako, gdy po trzech dniach dywan mi zwinęli mimo, że nie farbuję, a odkurzacz przestali już chować.
Eeee tam i tak go nie lubiłem. Na sobie mam ładniejszy, pasuje jak ulał i wszystkim się podoba.
Na tamtym było gorąco, ale skoro już był, to mogli zostawić. Świetnie się nadawał do wycierania i jako pad pod kość. Widać, zawistne takie?
Albo? Wow! Żeby się tylko nie okazało, że mnie na dywan wzięli i czekają tylko na zimową szatę! Skończyć jako parking kapci przed łóżkiem?!!!! Straszna wizja! Swoją drogą, po coś ciągle mnie czeszą i zadają siemienia jak chomikom? Obym się tylko mylił.

Na wszelki wypadek zająłem im łazienkę. Najlepszy punkt startowy w razie, czego bo oni ją mieli blisko drzwi wejściowych. Za tymi drzwiami ciągle mi łażą do innych bud i obowiązki spać mi nie dają. Warczę, szczekam, pomrukuję, robię, co się da. I co? Źle!!!! Za głośno!
Po cichu mam szczekać? A może piszczeć? A co ja, chomik? Jeszcze tylko tego brakuje, żeby się ktoś mnie czepiał za wykonywanie genetycznie przypisanych obowiązków.
W ogóle, jak tu już jestem i i tak pilnuję to, po co nam te drzwi?! Chyba tylko po to, żeby mi życie uprzykrzyć. Żebym musiał groźnie szczekać zamiast przyjaźnić się z tymi, co mi łażą za tymi moimi drzwiami, co ja ich nie chcę i nie potrzebuję.
Przez te drzwi tylko prestiż tracę. Opinia już w ruinie!
Czy Księciu wypada z nosem przy szparze?? Jak w takiej pozycji dostojnie szczeknąć? Za czym leniwie wodzić wzrokiem? Na co łaskawie spoglądać? Na drzwi?!!!! I jeszcze na dodatek ostatni muszę przez nie przechodzić!
Ta reszta, co się szwenda pod tymi drzwiami, to się mnie boi. Nieliczni nie uciekają jak wyjdę. I jak tu pokazać, że wszystkich zawsze kochałem?
Śpię w mojej łazience, albo gdziekolwiek na podłodze, by mieć kontrolę nad wszystkim.    

Mam stado chomików. ?do pilnowania. Mieszkają w budach w takich szklanych kojcach. Różne. Jednym natura dała taki dywan w jakim ja się poruszam a inne to takie, co marzną.
Mania jest fajna. Ona jest z tych, co marzną. Daje się lizać i lubi jak na nią chucham. Biega na takiej czerwonej smyczy, podobnej do tej, jaką dostałem od Mojej Opatrzności na nowe ścieżki życia.
Resztę maluchów mogłem sobie wąchać jak wszystko stało na ziemi do mycia i zmiany trocin.
Chudiniego poznałem jak spałem na dywanie (jak jeszcze był). Kurdupel ciut większy od mojego nosa. Przydreptał. Stanął na tylnych łapkach, przednimi złapał mnie za nos? ? i on został Szefem. Ma tylko cztery zęby, ale umie ich używać. To Irańczyk. Wiadomo - terrorysta, oni tam wszyscy po szkoleniu. Nie będę z Nim zadzierał, to może się jakoś ułoży ?

Oni w tej mojej łazience, mieli taką podręczną kałużę. Czasami jeszcze do niej włażą, jak mnie nie ma.
Woda w niej paskudna. Bez błota i patyków i z taką śmierdząca, gorzką pianą... No trudno, co mam robić? Próbuję wypijać, żeby mi się nie potopili. Jak się zanurzają, to wskakuję w tą pianę i upominam.
A jak już wylezą to muszę ich wylizywać, bo sami sobie przecież tego nie zrobią. Ozory mają za krótkie, nie sięgają łapami i w ogóle takie niesprawne to to jakieś. Nie zginają się jak należy.
Gdyby nie ja, nigdy by nie wyschli. W ogóle to takie niedorozwoje. Późno dorastają albo wcale? O nich stale trzeba dbać. Oj ludzie, ludzie? A inni jakoś sobie radzili.

Dzikusów to tutaj całkiem pogięło. Może to i nawet dobrze. Przynajmniej coś się dzieje.
Wyobraźcie sobie, że tutaj zając mieszka na moim trawniku zamiast w lesie(!) Fajny koleś. Często na mnie czeka. Chce się pogonić, ale oni oczywiście nie pozwalają mi go zalizać.
Kiedyś udało mi się ich zaskoczyć, nie zauważyli go i wreszcie pobiegaliśmy sobie z zającem.
No, nie tylko ja z zającem. Stary śmiesznie rzęził na końcu smyczy, a ta nowa psia mać darła się w nadziei, że ktoś jeszcze zwróci na nią uwagę.
Zazdrosna o zająca? Pewnie kiedyś była w centrum uwagi, ale teraz już tylko jej tak zostało.
Litość nad tym na końcu smyczy zbiegła się ze zniknięciem zająca w szparze w płocie, do której się nie zmieściłem, więc afera przestała się sama. Nawet się nie wydzierał jak go kołowrotek do mnie przyciągnął.
Z nosem w szparze po zającu poczekałem, aż się poznajdują, wyziają, wymienią wrażenia, winę przypiszą sobie i poszliśmy się nudzić do naszej budy.

Nocami, takie śmieszne tłuściochy, różnego rozmiaru, w ilości mnóstwo, przyłażą na wyżerkę do mojego śmietnika. Przecież tu nikt żołędzi nie wyrzuca, a w tym trawniku to już na pewno trufle nie rosną. Wiem, bo sprawdzałem w paru miejscach.
Małe, przede mną uciekają a reszta chyba olewa. Pilnuje ich taki jeden spaślak. Swoje w życiu widać zeżarł albo jest w wersji eko, co na ziemię chodzi, bo tylko ryje trawniki i mlaska.
Na mnie fuka i sapie przez takie okrągłe sitko z dwoma uświnionymi dziurami, co je ma zamontowane z przodu tam, gdzie normalni mają nos.
W ogóle to taki niechluj, szorstki, brudny, zęby na boki mu rosną i irokeza stawia, jak mnie widzi.
Za to pachnie cudownie. Jego panny też. One tak przyjaźnie do mnie chrumkają.
Ale też nie pozwalają mi się z nimi przyjaźnić. Odciągają. Chyba, bardziej niż mnie wszyscy się boją tego grubego. Inne psy szczekają ze strachu - ja szczekam, żeby coś się działo.
Ci moi też się go boją. Jak zobaczą grubego z jego kompanią, to zaraz wieją do tej naszej budy, co stoi na innej budzie, gdzie też by mnie chcieli.
Sami wieją i jeszcze mnie zmuszają do oddania pola. Skoro już z nimi muszę być, to mogliby wreszcie zakumać, że odpowiadam za całe stado i przyjaźnie i awantury biorę na siebie.

W naszej budzie traktują mnie jak najgorszego. Jak żrą, to nawet nie wolno mi podejść i zobaczyć co.
Po za tym, ciągle coś podżerają i nigdy się nie dzielą... ?ze mną. ? a moją piłkę to muszę im nawet przynosić?
? a jak do michy mi pchają paluchy i grzebią w moim to ma być niby OK?

Chciałbym bardzo podziękować za wyprawkę - za ofiarowane  posłanko, ukochaną piłkę i za gustowną smycz z obróżką ozdobioną serduszkiem. Noszę je z dumą.
Posłanko darzę zgoła innym uczuciem, które tych tu przerasta. Nie rozumieją mnie. Zacofane takie. Zaściankowe. Prezentują skrajnie homofobiczne postawy, gdy poprzez ujawnianie pragnień doczekania się potomstwa z posłankiem manifestuję potrzebę wolności, równości i niechęć wobec autorytaryzmów.

W piłce wyżarłem serce. Ot tak mi wyszło. W tym przypadku złapali poziom. Dostrzegli przekaz i artystyczną duszę. Gadali coś o farbkach, żeby nie zaniedbać talentu, ale wolę sport. Wena i tak przy okazji znowu mnie najdzie. Coś zmaluję.   

Żarcie tu jako takie. Ale dają tylko dwie michy dziennie, a przecież fajny jestem, co najmniej za cztery + dokładki. ? albo i więcej.
W ogóle gdyby się należało za fajność, to powinienem jeszcze drugiego takiego wyżywić. I mógłby ich nawet gryźć i sikać gdzie popadnie a i tak by się za mnie należało.
Taki jestem. Niedoceniany.
Tylko trzy razy byłem we wodzie (nie licząc fontanny i tej ich kałuży w tej mojej łazience) a codzienne nawijam kilometry na pazury bez celu. Reszta kumpli też tak się snuje. Wiem to ze śladów, co mi zostawiają. To jedyne rozrywki nie licząc sikania.

A? i swędzi mnie. Albo po tym ich żarciu, albo po tym, czym mnie oblali, jak się namaściłem niebiańskim balsamem, który ktoś specjalnie dla mnie zostawił na trawniku. Nie wiem dokładnie, z czego to w kimś powstało, ale z marchewki i groszku też. Frajda trwała krótko. Nim stanąłem na łapy, zjechałem z tego przy akompaniamencie fuj! Strzepnąłem, więc nadmiar na niego. Niech wie, że chętnie się dzielę. Wreszcie pachniał jak ja. A ten znowu to swoje fuj! Widać z porozumienia nici.
Dodam tylko, że dla czegoś tak wspaniałego warto żyć, narażać się i potem drapać. Odtąd chodzę w takim pasku na szyi, żeby ich sumienie nie swędziało. A to drapanie tak czy owak w końcu przejdzie. Może na nich??

I najważniejsze - wybrałem wreszcie sobie Pana. Tego fajniejszego, co po mnie przyjechał.
Bywam z nim w lesie i na boisku. Codziennie przychodzi i potem Go odprowadzamy do jego budy. Niestety nie mogę z nim zostać, bo jemu się nie chce rano mnie wyprowadzać. I muszę wracać?
? na rozciągniętej smyczy, z odwróconą głową, łapa za łapą? 2 km. Może jednak pójdzie za nami...
Ale rozumiem jego lenistwo - gdzieś pracuje, a potem leci na uczelnię, bo znowu musi się uczyć. Na razie jest tylko politologiem, a za kolejne cztery lata będzie filozofem. Musi mnie utrzymać, jak będę mu pilnował tego starego w kocyku i kapciach, żeby kaczki nie rozlewał jak zaśnie przed telewizorem.

Takie to mam rozterki. Reszta na razie leci po staremu, czyli znowu nie po mojej myśli, ale z Waszych wpisów wiem, że mój los nie jest obojętny i bardzo jestem wdzięczny za Waszą troskę i Serca.
Łapa
GP


Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline ElzaMilicz

  • Pasterz
  • *****
  • Wiadomości: 7774
  • Veritas odium parit.
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #33 dnia: Październik 17, 2011, 08:14:39 am »
Witamy GP:backflip:  :backflip:  :backflip:

O Wielki Książę Nie Do Podrobienia !!!  :heartbeat:
Padałam wiele razy plackiem czytając Twoje zeznania.  :emotbern:  :emotbern:  :emotbern:

Idę po melisę...  8)
Mimo to czekać będę na następną porcję.  :lmao:
...zło jest banalne, dobro niepojęte;  bez wiary przewracamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry...
Nara* Tina* Szila* Meda* Aza Jaga

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #34 dnia: Październik 17, 2011, 09:11:10 am »
Elza, ty się nie śmiej!
Ileż to biednemu psu trosk przysporzyła ta adopcja  :wub:

 :naughty: :cheesy: :cheesy:

Serdecznie pozdrawiam sympatyczną rodzinę GP  :heartbeat:

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline Ani@

  • Przyjaciel Fundacji
  • ***
  • Wiadomości: 5807
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #35 dnia: Październik 18, 2011, 13:45:07 pm »
Jak bym powieść czytała  :th_connieswatfly:

GP pisz, pisz pisz!!!

kto wie może wydawcę znajdziemy  :naughty:

Miziaki dla Czarnego Księcia  :kiss:

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline GP

  • Nowy Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 37
  • Skypnij - TadFrydry
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #36 dnia: Październik 22, 2011, 03:43:14 am »
Kochani, Najmilsi mej psiej duszy?
Moc sympatii w słowach Waszych odczytuję i zapewniam, że nie mniejszą ku Wam pałam, wdzięczność zawsze na pierwszym miejscu mając.
Otóż wydarzenie nowe, ową sympatyję wzmogło w nas jeszcze.
Jejmość Psiamać z osobą uparcie do pełnoletnosci dążącą, wyjechały do ?mamusi? i tym oto sposobem buda zamieniła nam się w chatę na całe dni cztery.
Wiadomo wszem jak trudno się cieszyć samemu. Dzięki Opatrzności Naszej i Dobrodziejom Naszym, co ceregieli zaniechawszy, adopcyję ową, bez zwłoki zbędnej dokonali, oraz Wam Kochani, co veta temu nie postawiliście, możemy się teraz wspierać samowtór w takiej chwili trudnej dla nas, gdy nie wiadomo nam, jak nasycić się podarowanym przez los mgnieniem swobody.
Wiele spacerujemy. Biało i ryżo głowy na nas zerkają i szepczą w zachwycie: jaki śliczny.
Nie nam prostować, że to o naszej książęcej osobie a nie o nim. Niech mu będzie.

Bzdur się naczytał, że powinien nam spacery urozmaicać, tempo zmieniać, kierunek, zabawy różnorakie proponować, by nasze z nim więzi zacieśniały się.
I po co? Zmiany tempa i kierunku i tak nam obu dyktuje żywioł. Najczęściej znienacka. Później niż my zwykle jarzy, gdzie grają w piłkę, albo kot czeka. Gdyby on jeszcze w to mieszał swoje, to nigdzie i nigdy byśmy nie zdążyli i wszystko uciekłoby nam sprzed nosa.

Wolę przycieśniania deklarują wszyscy, a gdy przyjdzie o konkretów to okazuje się, że łóżko ciągle nas dzieli.
Jam jest gotów. Jejmość Psiamać z osobą, o której wspomnieliśmy wyżej nie byłyby przeciwne, gdyby nie to jego sakramentalne fuj! Że niby pozostałości naszej osoby są mu fuj? Przyrośnięte kudły cacy a luzem to już fuj? Ślina na języku symbolem miłości a kapiąca z fafla - fuj? No tośmy się dowiedzieli. Miłość nasza nie ma ram, a on złożoność afektum wybiórczo traktuje.
Długo byśmy i tak na tych ich miękkich posłaniach nie wytrzymali, wolimy ceramiczne posłanie w naszej komnacie, w której oni się chlapią, gdy my rezydujemy gdzie indziej lub się udamy na nasz mały wybieg a właściwie wyłaz.
Ciężko zacieśniać cokolwiek z kimś, kogo pokrętna filozofia fujami wyznacza granice uczuć i dalej teoretyzując pewnie dopuszcza stan bycia trochę w ciąży. Nie pojmujemy jak można miłować na boisku a po powrocie fujem studzić emocje i wybiórczo barykadować swobodę i równość dostępu do posłań lub kanapy.

Osobę, którą na wstępie opisaliśmy, użarliśmy. W naszej ocenie należało się osobie. Osoba nikczemnie nie przyznaje, za co. Winą obciąża nasze widzi nam się, ale polemizować z osobą nie będziem.
I nawet gdyby była szafą, nie pomoże osobie szafeczka z psimi ciasteczkami i paluszkami, którą osoba prowadzi i zawiaduje. Jest ostatnia, po pchłach na naszym trenie i tyle.
Osoba pokazuje ślady na łapskach wskazując w nich dowody naszych rzekomych przewinień i niecnych intencji. Tej skasowanej i tej drugiej, ciut dłuższej.
Było nas potajemnie wyprowadzać? Osoba wiedziała, że z nami nie ma żartów. Że po przodkach - dużych psach na niedźwiedzie, które Wikingowie miast tratw ratunkowych na łodzie zabierali przez ocean się przeprawiając, krew w nas porywcza a moc sromotna po genach, spacerach i żarciu.
To i wyskoczyła z butów, gdy łapsko jej wydłużyliśmy, dostrzegając piłeczkę pod krzakiem, co ją potem w naszej budzie konsumowaliśmy majestatycznie kawałek po kawałeczku, których niestety musieliśmy się wyzbyć na dywanie, bo były za duże na normalne rozstanie.
?a że smycz sobie osoba okręciła na łapsku, bo się nie chciało osobie uważać i porządnie trzymać i co ino ? ?to teraz osoba ma łapę innego koloru niż reszta osoby i dłuższą od tej wyrosłej po właściwej stronie osoby patrząc od tyłu, a skasowanej obecnie niczym bilet.

Chudini nadal zawzięty. Gdy nas dostrzegł wywrócił się na plecy i coś nawijał w chomiczym narzeczu. Pomyśleliśmy ? zmądrzał i chce się dogadać. Inaczej mówiąc: zatrybił poprawnie, skończył swój dżihad i w manifeście skruchy zaczął nadawać na psich kodach.
Pochyliliśmy się łaskawie nad nikczemnością na łopatkach, a ten podstępny gagatek złapał nasz organ powonienia i znienacka usiłował zamontować w nim te swoje cztery, żółte zęby.
Tym razem mu nie wyszło. Bez drugiego podejścia zwiał do marchewy i zabarykadował się w niej strzępkami ligniny. Spoglądaliśmy z wysoka na działania typka. Moglibyśmy go rozgryźć, w jednej chwili, ale mamy inne priorytety niż meandry psyche mikrusów. 
Że we łbie ma tylko dżihad i zadekował się u nas robiąc za śpiocha to oczywistość.
Nocami znosi, przydaśki do tej swojej marchewki (mieszka w budzie o takim kształcie), a potem całymi dniami udając, że śpi siedzi na tym, co przytaszczył i knuje. Oby to nie była irańska wersja Mac Gywera, co z trocin, nasionek i serka jakieś bum zmajstruje, aby żądać większych wybiegów, albo uwolnienia reszty irańskich kurdupli.
I tak żyje niczym Szach. Marchewę ma wielką (jak na jego posturę). W pudełku na wybiegu ma własną pustynię ze złotym piaskiem, co mu z nad morza przywiózł ten mój ukochany pańcio. Pełną michę żarcia i górę trocin do przekopania. Nic tylko korzystać, być grzecznym i wdzięcznym. A ten woli dżihad.

Poszliśmy też do takiego sklepu, w którym są chomiki, ryby, morskie świntuchy i długo by wymieniać te futrzaki i golasy. Myślałem, że wpadliśmy po kość, więc ochoczo wkroczyłem.
?a pani podała kolczatkę.
Rżnąłem, głupa na ile się dało. Nawet ogon podstawiałem, że niby tam można to nosić.
Nic to nie dało. Uparli się, że z przodu...
Położyłem się z nosem przy akwarium i przyssany do podłogi udawałem sparaliżowanego glonojada. Na nic. Podnieśli na siłę i bezwładnego zakuli w łańcuchy z kolcami. W nadziei zmiłowania udawałem, że ruszyć się boję.
? i tak zostałem aniołem.
Już mi nic nie można zarzucić. Za progiem wrócił mi słuch absolutny, i subtelność ruchów, i maniery, i dostojeństwo w każdych warunkach i calach, nic mnie nie rozprasza, nigdzie się nie spieszę? Cud!
Za tą błyskawiczną metamorfozę dostałem szelki do pływania i szampon.

A? ? ten pasek na szyi zaczął wreszcie działać na nas wszystkich.
Dotąd działał tak: ja go nosiłem a tylko oni się nie drapali w sumienia, a chomiki i tak ciągle się myją albo czochrają, więc żaden to wskaźnik i można pominąć.
Od wczoraj pasek działa na mnie też i wraz z drapaniem odeszła groźba gorszego żarcia i aplikacji wapna.
Wapna się obawiałem najbardziej. Przez nie mógłbym trafić do drugiej grupy naszego stada. Tylko chłopaki, chomiki, ja, moje pchły i owa osoba utrzymujemy w tym stadzie średnią zwapnienia na przyzwoitym poziomie i nie musimy nosić parasoli.
Reszta musi - gdyby zmokła, syczałaby w wyniku inicjacji procesu gaszenia wapna.

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie, jeszcze raz dziękujemy za wyrazy sympatii i obiecujemy, że jak tylko się coś jeszcze wydarzy, to napiszemy o tym.
Łapa
GP Czarny Książe w adaptacji

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline anna

  • Aktywny Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1330
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #37 dnia: Październik 22, 2011, 08:24:54 am »
o ksiażę przecudny ,ale trafił ci się Dobrodziej...

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline ElzaMilicz

  • Pasterz
  • *****
  • Wiadomości: 7774
  • Veritas odium parit.
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #38 dnia: Październik 23, 2011, 11:21:45 am »
Wygląda na to, że Charlie i chomik są szczęśliwi w swoim świecie.  :emotbern: Dżungarski ?

A swoją drogą jak ręka ? Mocno użarł ? :<

...zło jest banalne, dobro niepojęte;  bez wiary przewracamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry...
Nara* Tina* Szila* Meda* Aza Jaga

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #39 dnia: Październik 23, 2011, 13:11:50 pm »
GP nieźle trenuje tą swoją adoptowaną rodzinę  :crazy:
ale za to jak pisze! co za talent!!!

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline ElzaMilicz

  • Pasterz
  • *****
  • Wiadomości: 7774
  • Veritas odium parit.
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #40 dnia: Październik 23, 2011, 13:54:46 pm »
Tak.  :heartbeat: Można czytać i obrywać boki bez końca... tylko skąd je brać w takich ilościach.  :lmao:
...zło jest banalne, dobro niepojęte;  bez wiary przewracamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry...
Nara* Tina* Szila* Meda* Aza Jaga

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline GP

  • Nowy Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 37
  • Skypnij - TadFrydry
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #41 dnia: Październik 24, 2011, 00:06:17 am »
Miłe Panie?

Czoła chylę Dobrodziejom, co wielką, czarną niewiadomą przygarnęli i serce nad wypielęgnowany ogródek przedłożywszy nie poddali testom na łańcuchu.
Rzetelność i serdeczność, jakiej doświadczyliśmy ze wszystkich stron sprawiła, że ciemną nocą przybyliśmy po ?czarnego kota? mając świadomość, że w postaci gotowca czeka na nas nasze marzenie.
Każde z nas miało jakieś oczekiwania, własne priorytety, czasem pozornie wzajemnie wykluczające się i okazało się, że wszystkie walory (a nawet więcej) zawiera kudłaty zasobnik na drugim końcu ofiarowanej nam gustownej smyczy.

Chudini to chomik irański. Jaśniejszy od dżungarka rozmiaru M, jeśli ?S ?ka? to dżungarek a ?L ?ka? syryjczyk. Z dżungarkami wytrzymał tydzień, a potem zaczął dżihad, brutalnie wywalając towarzystwo w trociny ze swej marchewki.
Z syryjczykami nigdy się nie dogadał na wybiegu w przeciwieństwie do GP, który od razu nawiązał poprawne stosunki z kudłatymi a ?marznącą? Manię wręcz hołubi.

Użarcie było? wychowawcze. Nie na tyle, by wywołany wstrząs wyzwolił przyznanie, za co, ale zatliło mi światełko w tunelu i procesu przystosowawczego do realiów egzystencji w ?trudnym? okresie dążenia do pełnoletności obiektu troski, nie uznałem (jeszcze) jako sromotnej porażki.
Psina świetnie zdaje sobie sprawę ze swojego potencjału i gdyby chciał zrobić krzywdę, to by zrobił, nawet gdyby dziewczątko miało odporność wołu.
GP z nudów przegryza otrzymywane fragmenty krowy, które opierają się ciężkiej maczecie, a na co go stać w emocjach, mam nadzieję się nigdy nie dowiedzieć.
Otarta i nieco dłuższa rączka i druga ze śladami ?pobytu w kasowniku? być może zwrócą uwagę właścicielki na fakt, że nudne z pozoru instrukcje obsługi służą zabezpieczeniu użytkownika przed nieprzyjemnymi doznaniami i nie są ograniczeniem wolności, nakładanym przez zwapniałe, nieżyciowe umysły niedostrzegające w rapie sztuki.

Dziękując za troskę, pozdrawiam serdecznie
Tadeusz F.

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline ElzaMilicz

  • Pasterz
  • *****
  • Wiadomości: 7774
  • Veritas odium parit.
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #42 dnia: Październik 24, 2011, 07:50:59 am »
Wobec tego ćwiczcie gada bez opamiętania.  ;)
Avatar rewelacyjny! Zresztą poprzedni też był niezły.  :bravojs0:
...zło jest banalne, dobro niepojęte;  bez wiary przewracamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry...
Nara* Tina* Szila* Meda* Aza Jaga

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline Ani@

  • Przyjaciel Fundacji
  • ***
  • Wiadomości: 5807
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #43 dnia: Październik 24, 2011, 09:04:57 am »
Wobec tego ćwiczcie gada bez opamiętania.  ;)
Avatar rewelacyjny! Zresztą poprzedni też był niezły.  :bravojs0:

Elza czy książę będzie Cię jeszcze lubił  :tease:

a avatar świetny - trafiony w dziesiątkę jak Misiu, który zawojował Wasz dom  :th_0girl_dance:

Odp: Charlie - czarny podhalan ;)

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: Charlie - czarny podhalan ;)
« Odpowiedź #44 dnia: Październik 24, 2011, 09:17:12 am »
a ja się zastanawiałam CO TO JEST  w awatarze :huh:
na całe szczęście zorientowałam się, że to NIE jest chomik bez głowy  :th_holeinwall:


 



Estalia by Smf Personal