Też mam kłopot ze zdjęciami, a jest duuużo zaległych. Panna jest zdrowa, za to zrobiła się zaborcza na maksa. Elza wie bo dzwonilam po pomoc, że przestaliśmy przesypiać noce bo panience się towarzystwa pańciowego chciało i szczekała całymi nocami. Ani opierniczanie ani głaskanie nie pomagało. 3 w nocy pobudka, bo tak darła japarę, że ściany trzeszczały. W końcu pomogły środki przymusu bezpośredniego :-) Nie, nie nic z tych rzeczy. Żadnych kar cielesnych. Dostała eksmisję z wygodnego pokoju, pańcia zabrała dywanik i zabawki i kazała spać zamkniętej panience w przedsionku. Doopka trochę się odgniotła od kafelek ale 2 noce i przeszło. Panna wróciła grzeczna na swoje miejsce. Za to po powrocie, chyba w ramach rewanżu, "przesadziła" w domu wszystkie kwiaty i zaatakowała zmywarkę. Zmywara wygląda jakby ją ktoś grzebieniem poczesał. Jak zobaczyła, że tym razem nie ma czułości na powitanie i pańcia ma focha, nie głaszcze, nie przytula, to się maleństwo uspokoiło. Chyba na przeprosiny, po raz pierwszy jak u nas jest wgramoliła się do mnie na kanapę, położyła mordkę i patrzyła prosto w oczy. No i zawarłyśmy rozejm. Ja przytulam, a Bajcia nie czesze zmywarki, nie szczeka w nocy i kwiaty też są już bezpieczne.
Berni chorował troszkę. Nie wiadomo skąd i dlaczego na głowie wyrósł mu ogromny guz, który następnego dnia jeszcze bardziej urósł, aż zasłonił prawe oko. Po USG i biopsji okazało się, że to "tylko"ogromny ropień, o nieznanym pochodzeniu. Ale przynajmniej dający się leczyć. Bernol z wygoloną połową głowy wygląda wyjątkowo żałośnie. Nic tylko przytulać. Kuracja pomogła, jesteśmy na finiszu. Dzisiaj młody przyjął ostatni zastrzyk antybiotyku, a guz pięknie się wchłania. Na zielonej od środków dezynfekcyjnych głowie, sierść odrośnie. I pewnie na następnym spotkaniu fundacyjnym nie będzie śladu po jajku. Przyznam, że się wystraszyliśmy. Wobec tylu w ostatnich miesiącach smutnych wpisów na forum człowiek ma od razu najgorsze skojarzenia. Wszystkim życzmy dużo zdrowia w nowym roku.