Dzięki
mgog Bardzo liczę na to, że się znowu spotkamy. Tak marzę o tym, żeby wyściskać Gapę
(pewnie mnie nawet nie pozna
)
Pracujemy z
Taiką dalej. I staramy się bardzo - zarówno ja, jak i ona
Chociaż do sukcesu to nam jeszcze bardzo daleko.
Między innymi ćwiczymy chodzenie na smyczy. Maratony po mieście kończą się tym, że obie padamy na przysłowiowy 'pysk' po powrocie do domu. Mnie bolą ręce od usilnego trzymania jej blisko swojej nogi, ona próbuje odnaleźć pion po godzinnym spacerze w pozycji odchylonej od tej nogi o 45 stopni
I choć ładnie wykonuje komendę 'czekać', tak pionu za Chiny Ludowe trzymać nie chce
I oto - kiedy dziś opadłam już z sił w drodze do domu (w końcu targałam jeszcze ekspres do kawy
) i popuściłam smycz - natychmiast zrobiłam tak:
Taja oczywiście natychmiast skorzystała z okazji i odsunęła się ode mnie na 'bezpieczną swoim zdaniem odległość', ale... smycz pozostała luźna
Odległość mniej jak pół metra ode mnie zdecydowanie jej nie odpowiada. I podejrzewam, że biedna po prostu ma jakieś złe skojarzenia. Tylko czemu ja wcześniej nie wpadłam na to, że wystarczy dać jej trochę więcej 'swobody'. Mam nadzieję, że się w końcu 'dogadamy' z tą smyczą i jutro będzie lepiej