Miło nam poinformować, że odcięliśmy
Taję od telewizji
- Od ponad tygodnia sunia zostaje grzecznie w domu bez żadnych 'wspomagaczy'. Nie szczeka, nie biega nerwowo, nie psoci - grzecznie potrafi przespać 8 godzin naszej nieobecności
Tak jej wszedł w krew taki rytm dnia, że do 15tej śpi na legowisku jak nieżywa nawet w weekendy, kiedy wszyscy są w domu
- Reaguje ładnie na każde zawołanie. Każdy nasz gest w jej kierunku, każde spojrzenie w oczy wywołuje merdanie ogona i lizanie nas po rękach. Wykorzysta każdą okazję, żeby się poprzytulać, albo bodaj otrzeć o kogoś z nas.
- Z własnej inicjatywy coraz częściej zaczyna zaczepiać nas do zabawy
Choć Redi twierdzi, że powinna grzecznie leżeć, a nie wariować po chałupie jak szczon jakiś i natychmiast próbuje ją uspokajać
- Obcych zjawiających się w domu - obszczekuje. Jednak już świetnie rozróżnia naszych znajomych - ich wita się z lekkim dystansem, ale z merdającym ogonem i 'bez hałasu'
- Świetnie wie, że kuchnia dla niej ogranicza się do jej miski. Nie kombinuje, nie podkrada, o stałych porach potrafi się przypomnieć patrząc mi z wyrzutem w oczy, czy przypadkiem o niej nie zapomniałam. Nie robi już nalotów na miskę Rediego - ale nie wyjdzie z kuchni
Siedzi za nogą od stołu, pozwala mu spokojnie zjeść do końca, ale jak odejdzie od miski - natychmiast leci ją wylizać
Chociaż upomniana przeze mnie, że 'nie wolno' - nie podejdzie. Grzeczna dziewczynka - tym bardziej, że Redi nigdy jej nie odpyskował, kiedy wyżerała mu kolację, ani ja nie siedzę i nie pilnuję ich jak jedzą
- Na tajniaka to ona się zdecydowanie nie nadaje
Widzieliście kiedyś 'psa prawdomównego'? To ja wam powiem jaka jest
Taja. Jeśli wchodzę do pokoju,
Taja albo podbiega do mnie z merdającym ogonem i liże po rękach, albo podkula ogon i tam gdzie jest - 'wywala się do góry kołami'. Jeśli tak robi - to znaczy, że zrobiła coś, czego nie pochwalam. Najczęściej okazuje się, że postanowiła odpocząć na fotelu, albo otworzyła bramkę i zeszła do piwnicy, albo zabrakło wody w misce i poszła napić się do toalety... Oczywiście z uwagi na przyznanie się do winy ma maksymalnie złagodzony wymiar kary i wybaczam jej wszystko
-
Tajunia na spacery nadal chodzi wyłącznie na smyczy. Suńka spuszczona ze smyczy totalnie głuchnie. I dotyczy to wyłącznie otwartych, obcych przestrzeni. Na ogrodzonym terenie - pies idealny, usłuchany i wpatrzony w nas jak w obrazek... Trzeba spojrzeć na świat z jej perspektywy - z perspektywy psa samotnego, który to, że żyje zawdzięcza wyłącznie sobie i silnemu instynktowi przetrwania, żeby móc to zrozumieć i zaakceptować. Nie sposób w kilka tygodni wyrzucić z niczyjej psychiki - nawet ludzkiej, a co dopiero psiej, pewnych silnych nawyków. Ona nie ucieka - tylko czując wolność, nagle sobie idzie tam gdzie chce i to bynajmniej w przeciwnym kierunku niż my. Oczywiście nie ma problemu, żeby ją dogonić(o ile się ma kondycję na trochę wyższym poziomie, niż kanapowy
). W odległości 2m nagle nas dostrzega i natychmiast kładzie się pokazując brzuszysko, jakby sama sobie się dziwiła, że znowu zapomniała...
- Bardzo otwarta na dzieci - ostrożna, opiekuńcza i nad wyraz delikatna. Nie zdarzyło się, żeby nawet podczas zabawy w pełnej euforii, bodaj niechcący ich potrąciła. Dla niej mały człowiek - to też człowiek, którego należy bezwzględnie słuchać, przy którym czuje się równie bezpiecznie i szczęśliwie, jak przy tym dużym, który karmi i wyprowadza na spacery. Ostatnio taki sobie obrazek - dopadłam Hankę i zaczęłyśmy się tak strasznie wygłupiać i łaskotać, że Hanka piszczała i darła się w niebogłosy...
Taja zaniepokojona hałasem przybiegła i widząc co wyprawiam z dzieckiem - uznała, że robię małej krzywdę, więc pozwoliła sobie na mnie naszczekać
A kiedy puściłam Hankę z uścisków - nie podeszła do mnie, tylko w pierwszej kolejności do dziecka - obwąchała, pomerdała ogonem i upewniła się, że nic już małej nie grozi i wszystko jest w porządku...