www.pasterzeforum.pl

POMOC DLA FUNDACJI => DOMY TYMCZASOWE => Wątek zaczęty przez: ElzaMilicz w Kwiecień 27, 2011, 18:13:20 pm

Tytuł: 4x4 czyli permanentny kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ElzaMilicz w Kwiecień 27, 2011, 18:13:20 pm
    Chylę czoło przed wszystkimi, którzy pomagali nam przez te lata ratować bezdomne psy.
Wykonanie choćby jednego gestu w stronę biednej, śmierdzącej "psiej skóry" przywraca nam wiarę w ludzi, pozwala myśleć, że nie wszyscy zostaliśmy wyzuci z ludzkich uczuć!
Daje nadzieję, że sami nie zostaniemy odrzuceni gdy będzie z nami źle,
tym samym patrzenie w przyszłość ma sens!

DZIĘKUJĘ!   :heartbeat:
 

styczeń 2008

Pierwszym naszym oficjalnym tymczasem był Gapciuch.
Szczenię zabrane ze schroniska we Wrocławiu.
Gapciuch- mix dobka i on-ka- nie rozumiał sygnałów ostrzegawczych wysyłanych przez inne psy.
Narażał się towarzyszom niedoli.  Dziś nie mogę odnaleźć tego zdjęcia, ale na nim szczeniaki ustawiały się kręgiem wokół młodego z wyraźnym zamiarem "uporządkowania" boksu. Przerażający widok...
W naszym domu okazało się, że to nie Gapciuch tylko prawdziwy Major! Nikt nie maszerował tak jak ten pies!

(http://img163.imageshack.us/img163/6435/p2030022ni2.jpg)

Sen Majora...  :giggle:
(http://img163.imageshack.us/img163/7554/p2050007es3.jpg)

Major wrócił do Wrocławia, zamieszkał z Panią Małgosią i Jej rodziną.

Tytuł: Odp: 4x4 czyli permanentny kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ElzaMilicz w Sierpień 07, 2011, 10:00:13 am
styczeń 2008

Na forum dogomanii dostrzegłam temat Wilki-starszej suni ON-ka przebywającej w schronisku w Cieszynie, którą zakwalifikowano do uśpienia z powodu dziwnego zachowania- niemal bez przerwy biegała wokół drzewa rosnącego w kojcu.
(http://images31.fotosik.pl/81/686a2e6eff184043.jpg)

Na apel Dei o dom dla suni odpowiedziała tylko Mala z Belgii. Wówczas mieszkała w bloku.
Chciała wiedzieć czy zachowanie psa nie jest patologiczne. Trzeba było sprawdzić to na miejscu, w Polsce.
Osobą, która zgodziła się przyjąć sunię na kilka dni do DT była Małgosia z Poznania.

Zostawiliśmy dzieci, wyruszyliśmy nocą przejechaliśmy trasę Milicz-Cieszyn-Milicz. Tu mieliśmy kilkugodzinną przerwę. Wilka okazała się oazą spokoju. Psem bez wad.

(http://img84.imageshack.us/img84/8375/tnp1160021nn4.jpg)

(http://img81.imageshack.us/img81/252/tnp1160030wa9.jpg)

Tego samego dnia zawieźliśmy ją do Poznania, a po kilku dniach pojechaliśmy znów by odtransportować ją do Frankfurtu nad Odrą.

Pamiętam ostatnie instrukcje wyszeptane Wilce do uszka!  :wub:
(http://img293.imageshack.us/img293/9043/tnp1190002dy4.jpg)

Napisałam wtedy do Dei:
"Oddaliśmy Wilce po kawałeczku z naszych serc i pojechały o 18:20 w sobotę, w srebrnym Citroenie do Belgii. Już nie wrócą. Będą tam zawsze. :'(" Pisząc te słowa miałam łzy w oczach, a Nemo dziwnie odwracał głowę bym nie mogła dojrzeć co dzieje w nim...

Wilka dostała nowe imię Lisa.
Ponieważ tej wiekowej suni było trudno chodzić po schodach rodzina przeprowadziła się na wieś. :heartbeat: Mala zaszła w ciąże i urodziła synka...
Choć Wilka jest już baardzo stara nadal cieszy się życiem...
Tytuł: Odp: 4x4 czyli permanentny kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ElzaMilicz w Styczeń 25, 2012, 12:22:36 pm
styczeń 2008

I tu zaczyna się nasza historia ratowania Berneńskich Psów Pasterskich.
Wcześniej w naiwności swojej myślałam, że przypadek Szili jest jednostkowy i jest niemożliwe by te piękne i dobre psy mogły być bezdomne.  :<
Jak bardzo się myliłam widzicie dziś...


Reed-Kogucik w drodze do Milicza.
(http://img138.imageshack.us/img138/2738/dsc00025bu9.jpg)

Przyłapałam tę chuda bestyjkę, z łysym brzuchem, jak pokonywała ogrodzenie.  :giggle:
(http://img87.imageshack.us/img87/8004/p2010035qu7.jpg)

Prawdziwy wsiowy burek dziś jest Panem Psem z dobrymi manierami. Berneńczyk z łańcucha...
Wyjątkowo tolerancyjny, uwielbiający dzieci, zawsze witający nas radośnie. Kochany i rozpieszczany...

(http://images41.fotosik.pl/306/083399a3b7d23bfdmed.jpg)
Tytuł: Odp: 4x4 czyli permanentny kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ElzaMilicz w Styczeń 25, 2012, 14:21:43 pm
luty 2008

Uszka - pisałam o niej już troszkę tu:
http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=329.msg15596#new

W lutym 2008 przyjechała do nas Uszka. Wyglądała jak bliźniaczka naszej Tiny.
Na ciele, pod lichym futrem, kryło się mnóstwo blizn. Miała tylko część ucha, reszta została obcięta ostrym narzędziem.
Zdjęcie z grudnia 2007 roku jeszcze ze schroniska:
(http://img219.imageshack.us/img219/4472/tndscf3178wv0.jpg)

Uszkę jeszcze w schronisku pochłaniał nowotwór. Została przewieziona do Warszawy na SGGW, tam poddano ją operacji i... nie było pomysłu co dalej z sunią. Gwałtownie szukano jej DT.
Nikt z okolic Warszawy nie mógł lub nie chciał suni przyjąć. Co było robić ?
Mój TZ po wielu namowach ustapił i Uszka przyjechała do Milicza.

(http://img864.imageshack.us/img864/4921/p3130022.jpg)


Sunia ostatecznie zamieszkała w Niemczech u osoby, która do końca jej dni dbała o nią najlepiej jak mogła. Przeżyła jeszcze kilka miesięcy, ale co to było za życie ?? - ciągłe zmaganie się z chorobą... tysiące euro zostawionych w klinikach, a na koniec żal i rozpacz opiekunki - to nie tak miało być, nie tak...
Tytuł: Odp: 4x4 czyli permanentny kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ElzaMilicz w Styczeń 25, 2012, 14:28:30 pm
W czasie pobytu u nas Uszka zdążyła poznać następne nasze tymczasiki:

Cezara - wcześniej bitego i głodzonego owczarka collie.
(http://img252.imageshack.us/img252/1927/p314lll.jpg)

Agasa - kundelka oczekującego na wyjazd do Niemiec.
(http://img811.imageshack.us/img811/2986/p3220060.jpg)


W drodze do nowego domu minęła się z podejrzanym Atosem- zadziwiającym OP,
którego Camara powinna pamietać doskonale. Atos dał nam wszystkim w kość.

(http://img204.imageshack.us/img204/4857/p4270011.jpg)

Jego zachowanie wskazywało na nieopowiednią opiekę i popełniane przez właścicieli błędy wychowawcze. Pies nie potrafił zostawać sam w domu, rzucał się groźnie z zębami do innych czworonogów, czasami do ludzi, a pozostawiony sam w ogrodzie całymi godzinami szczekał donośnie, wcale nie odczuwając zmęczenia.

Nemo zabłysnął i znalazł na niego sposób, który nie wymagał użycia presji psychicznej.  :tease:

Po kilku dniach ćwiczeń Atos błagał by mógł wypełnić następne polecenie jakby wypełnianie ich było największym zaszczytem.

Jakiś czas później pojechał do domu, do Krakowa.
Zamieszkał w rodzinie wybitnych muzyków i chcąc nie chcąc musiał został melomanem.  :grin: