[ * ]Nawet nie zdążył zrozumieć, że był dla nas Rysiem...
11 listopada 2015 r. pojechaliśmy po Berga. Gdyby nie to nie wiedzielibyśmy jak skończył Rysio.
W okolicach przed Opolem między wioskami, dokładnie środkiem drogi chwiejnym krokiem sunęła mała psina.
Nie mogliśmy się nie zatrzymać.
Już w wyobraźni widziałam to małe ciałko rozjechane na drodze...
Gdyby chociaż szedł bokiem szosy, interesując się otoczeniem... Ale nie!, zwierzę miało spuszczony łeb i kołysząc się na krzywych nóżkach szło, jakby ciągnięte na sznurku. Jakby środkowa linia stanowiła dla niego na ten moment jedyny constans.
Pomyślałam, że przesunę psa na pobocze i niech idzie - przecież nie mogę go wziąć do samochodu, zaraz mam odebrać agresywnego Berga. Jak sobie poradzę ?
cdn.