Przyznam szczerze, że już nie pamiętam, jak to było kiedyś, dawno temu, kiedy jej nie było.
Sunia chce być wszędzie jednocześnie: i w ogrodzie (fikołki na trawie to jej specjalność), i przy bramie (bo właśnie zbliża się kolejny intruz) i w domu (a może coś wpadło do miski w międzyczasie), więc nic dziwnego, że wreszcie opadła z sił i dała się uwiecznić na fotce. A równocześnie potrafi przytulić się do nogi i zasnąć tak słodko, że ciężko zmusić się do jakiejś pracy przy niej.