Oczywiście wariant pielęgnacyjny obejmował również kąpiel.
Dzięki Bogu - bo smród w domu czuć już było zbliżając się do furtki
Nie chcę wiedzieć, dlaczego nie spływało z niego coś w kolorze błota, tylko żółto-beżowa gęsta maź
W każdym razie kąpiel przebiegła wzorowo - nie licząc tego, że o dziwo byłam bardziej mokra od psa...
Pewnie dlatego, że Baster osiągnął, z sobie tylko wiadomych powodów, tak ogromny błogostan, że wtulił się we mnie jak małe dziecko i przestał dopiero, jak skończyłam i otworzyłam drzwi.
Kochani - w życiu, absolutnie nigdy nie widziałam tak szczęśliwego psa po kąpieli
Wszystkie uśmiechy specjalnie dla was