15 kwiecień 2015 r.
Jadąc z dziećmi do lekarza zobaczyłam na drodze daleko przed sobą drobnego psa idącego zygzakiem.
Dopiero gdy dojeżdżałam do niego przeszedł na pobocze. Stał tam i czekał aż odjadę... Nie mogłam tak tego zostawić, choć życie ostatnio nie oszczędza nam ani zajęć ani zmartwień...
To sunia z licznymi strupami na ciele, drobniutka- shitsu, pekińczyk ?
Łagodna, zupełnie zdezorientowana. Język wypada jej z pyszczka z powodu krzywych zębów.
Zanim obejrzał ją doktor byłam przekonana, że mała nie ma jednego oka, ale ono jest, tylko zupełnie zapadnięte do oczodołu.
Znalazłam na niej pchły i kilka biegających kleszczy, ale ani jednego wbitego. Musiała wędrować od niedawna.
Moje dziecko powiedziało: Mamo! Ale jak można tak postąpić ze starym psem ??
Sunia nie jest stara, choć ogólny jej stan przywodzi myśl o starości.
Ząbki są ładne, białe.
Jest cierpliwa, denerwuje się tylko przy zastrzykach.
Zdjęcia z lasu jeszcze w komórce, kabelka brak. Muszą Wam wystarczyć te z domu.
Dużo piła po przyjeździe do nas.
W końcu zajęła się suszonym uszkiem i ulokowała w kocim legowisku.