Od 6 stycznia pod skrzydłami naszej fundacji jest niewielki ciałem ale ogromny duchem rudzielec - Presley.Presley`a przywiozłam z Milicza, gdzie zawiozłam Munę na spotkanie z nową rodzinką (mam nadzieję, że to będzie dobry omen dla rudzielca
)
Uratował go Weterynarz, który pomaga naszym psiakom rezydującym w Miliczu. Niestety Pan Doktor ma już kilka przygarniętych psiaków i nie mógł zostawić u siebie Presley`a, dlatego poprosił nas o pomoc.
Presley ma bardzo poranione przednie łapy, co świadczy o tym, że musiało przydarzyć mu się coś strasznego. Podejrzewaliśmy wnyki, ale nasz weterynarz po obejrzeniu łap i zdjęciu RTG stwierdził, ze to raczej wygląda na przejechanie kołami (może szczeka na przejeżdżające samochody?)
Już wiadomo, że jedna łapa, na której nie chciał się opierać i która była bardzo spuchnięta, jest złamana w dwóch miejscach. Dzisiaj musieliśmy zostawić go w weterynarii, bo jutro rano ma operację złożenia łapki.
Poza tym, to bardzo przyjazny piesek, cały do kochania. Uwielbia dzieci (nasze dziewczynki nareszcie mają psa wielkości kota, który cały mieści się na kolanach
), inne zwierzęta, nie reaguje na kota,
ale nie znosi kąpieli. Musieliśmy od razu po przyjeździe go wykąpać, bo koleżanki - pchiełki biegały po nim jak po autostradzie