Wszytko zaczęło się w sobotę 16 lutego od telefonu od Pani Izy
hodowczyni innej rasy psów.
Na obrzeżach Poznania jej znajoma, Pani Hania, znalazła na ulicy krwawiącego berneńczyka.
Kobieta nie mogła przejść obok nieszczęśnika obojętnie i zwróciła się do Pani Izy, znanego sobie miłośnika zwierząt, z prośbą o pomoc.
Pani Iza z miejsca wykonała telefon do nas.
Tysiące pytań kłębiących się w mojej głowie:
czemu ten pies krwawi? miał wypadek samochodowy? jak się porusza? czy zadbany? czy uciekł? czy ktoś się go pozbył? jaki ma charakter? w jakim jest wieku? co chciał przekazać gdy warczał na osobę, która pierwsza wyciągnęła do niego rękę? dokąd tarfi jeśli go nie weźmiemy? itd...Miałam niezłą zgwózdkę bo w niedzielę był planowany odbiór samca BPP, który również miał przyjechać do nas, a w domu mieliśmy już
Gobisia-Gogusia.
Karat byłby trzecim osobnikiej płci męskiej wśród 5 suniek.
A trzy samce na raz to duży
ambaras!
Ale jak moglibysmy odmówić pomocy krwawiącemu bernowi ?? Decyzja zapadła.
Szybki telefon do
Wioli_i_nero, która odbierze psa od Pani Izy, przetrzyma go do poniedziałku i w przerwie między wysłaniem swoich dzieci do szkoły a odebraniem ich przywiezie biedaka do Milicza.
Wiolu!!!
Następnego dnia, w niedzielę Wiola napisała:
Elza przywiozę Ci najczystsze złoto, dlatego zmieniłam zdanie co do imienia mojego przystojniaka.
Przedstawiam Wam Karata
Karat adoruje Ginkę a Nike "pyszczy"
Karat z Ginką
Karat jest fenomenalny. Zrównoważony i spokojny - jest odpowiedzią na pytanie Małgosi czy zdarzają się jeszcze samce BPP nieagresywne. To psi ( w sensie "samczy" ) diament