Piotr i Ania z dziewczynkami swą podróż po Endo i Shanty zaczęli o 9-tej rano w niedzielę.
Do własnego domu, ogromnie zmęczeni ale i szczęśliwi, zawitali o 19-tej. To była dluuuga niedziela...
Skąd to wiemy ? Widzieliśmy to na właśne oczy bowiem czekaliśmy z
Nemo przed bramą.
Zależało nam by przy tej adopcji obyło się bez nieporozumień na linii człowiek-pies.
Rzeczywiście Endo i Shanty nie panikowały
w ich oczach widać było jedynie lekki niepokój.
Pierwszy pacer był przyjemnością, oboje wyglądali elegancko
na pierwszy plan wybijały się: ciekawość i chęć współpracy.
Shanty zaskoczyła wszystkich skromnymi uśmieszkami.
Endo pokazał klasę gdy mijaliśmy rozszczekanego labradora.