Marcin, ona jest prześliczna. Ale źle znosi podróże.
Co prawda nie robi niespodzianek. Podróż ją jednak bardzo stresuje, sunia ślini się nieziemsko.
Sądząc z warunków z jakich ją zabrano pewnie nigdy nie jeździła autem... no może traktorem... w klatce po świni...
Jako, że jest niewidoma ciężko było jej się odnaleźć pośród nowych przedmiotów i przeszkód.
Pierwszej doby nie opuszczała małego ogródka, ale już od dziś oswajamy więcej terenu.
Jest słodka, słodziutka i... ciężka jak wóz drabiniasty. Posiłki konsumuje na leżąco.
Co do stosunków z innymi czworonogami to nie ma się czego przyczepić.
Ustępuje miejsca naszym suniom. One patrzą nieufnie - nie rozumiejąc po co nowa wpatruje się w nie.
A ona je czuje, ale nie widzi, w związku z tym zastyga w niepewności zwieszając łeb.
Gdy są blisko odwarca głowę i odchyla ciało jakby chciała zwinąć się w kłębek.
Więc mijają się grzecznie, bez burczenia.
Jagoda to brylant nie pies. Wiem co mówię.
Z ukochaną Bonitką II :
http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=2018.0 było "nieco" inaczej.
Ta sunia (Zosia mówi o niej "Bunia"
)
wieczorem odezwała się mocnym głosem do psów hałasujących w oddali.
Wystarczyła krótka reprymenda i do rana było jak makiem zasiał. Mądra malutka.