W niedzielę miną 2 tygodnie jak jest u nas Muna. Trudno pisać ile Muna już umie, bo jej kroczki w poznawaniu świata są naprawdę małe - ale SĄ ...... i to jest najważniejsze.
Zawsze rano ochoczo nas wita, wpychając się między Milę i Benia. Nawet raz idąc za przykładem Mili weszła na nasze łóżko, skąd nie chciała wcale zejść
W ciągu dnia jej azyl w sypialni jest zamykany
i wtedy rezyduje razem z naszą dwójką w salonie. Chcemy, by poznała codzienność w naszym domu: przebiegające dzieci, odgłos telewizora, upadającej łyżeczki, żeby odważnie wchodziła do kuchni gdzie dają jeść i czasami można dostać jakiś smakołyk. Trudno powiedzieć by jej aktywność była imponująca ale...... już wchodzi do kuchni co w przypadku Muny jest dużym osiągnięciem, je w niej ze swojej miski, ale tylko gdy przy niej kucami próbuje podchodzić do nas po myzianki.
Co do spacerów i wyjść na dwór.
Gdy jest wypuszczana JUŻ biega po całej posesji, ale jeszcze nie bawi się z naszymi psiakami - mimo, ze Mila bardzo ją do tego zachęca. Nie chce też do nas podchodzić lub robi to bardzo nie pewnie.
Spacery na smyczy są ....... trudne. Bardzo pomaga mi Mila, z którą Muna chodzi na jednej smyczy - jest wtedy odważniejsza i idzie do przodu (na samodzielnych spacerach potrafiła przeleżeć w jednym miejscu dłuuuuuuugi czas).
Bardzo jestem wdzięczna Mili, bo zachowuje się jak starsza siostra, która daje jej znaki i "mówi" nie bój się, to jest fajne a to trzeba robić tak, a to tak
Byliśmy również u weta. Oczy, skóra, sierść ok, ale upławy, wysoki poziom białek i kreatyniny we krwi wskazuje na stan zapalny macicy - ropomacicze? (suczka na pewno była ciężarna i rodziła szczeniaki). Dlatego sterylizacja jest zaplanowana na 20 grudnia.
Muna jest jak mały, niesocjalizowany szczeniak, wszystko dla niej jest czymś nowym, nieznanym i nie do końca wie czy to jest dla niej dobre. To powoduje, że jeszcze jej trudno cieszyć się pełnią życia przy człowieku, ale próbuje i to się liczy