Jesteśmy już po wszystkim, po szwach, rekonwalescencji i strachu. Czekamy aż futro na boku odrośnie.
Żeby panienka znowu z każdej strony śliczna była. Baja odzyskała siły, ale i radość życia. Wcześniej sądziłam, że jest taka poważna bo jest już stara, bo właściwie z tego okresu kiedy została adoptowana to chyba jest najstarsza i chyba niedługo nadejdzie jej czas. Bardzo się cieszę, że się myliłam. Po zabiegu Baja jest innym psem. Doszła do siebie i jest radosna, brykająca (dosłownie) jakby odjęto jej z 10 lat. Taki duży szczenior, z roześmianą mordką. Przestało boleć i maleństwo odżyło.
Za drugim razem, jak leżała na stole doktor się zastanawiał jak to możliwe, że ona taka stara, schorowana, z tak potwornie zdeformowanymi stawami, jeszcze żyje i daje radę. I jak to możliwe, że po takim długim zatrzymaniu jednak podjęła walkę i jest nadal. Może zidiociałam kompletnie ale znam tylko jedną odpowiedź i powiedziałam mu że to miłość, miłość z obu stron, daje tę siłę. Wszystkim życzę, żeby tej bereńskiej miłości nigdy nam nie zabrakło.