Szybka akcja po informacji
Camary o berneńczyku w potrzebie,
jeden telefon do
Stepi i już
Gaduś z Siostrą wiozły małą do nas.
O zwrocie kosztów paliwa nie chciały słyszeć. Dziękujemy!
Dziewczyny, wpadłyście jak śliwka w kompot!
Sunia jest ze schroniska w Ostrowie Wielkopolskim. Podobno błąkała się już jakiś czas i nawet jeden z gospodarzy chciał ją sobie zostawić, ale po incydencie z kaczkami
zrezygnował i postanowił zawiadomić odpowiednie władze o bezpańskim psie. Przy odbiorze nie było żadnych problemów ze strony kierownictwa schroniska.
Mimi jest przeuroczym berneńczykiem, tuli się do każdego kto okaże odrobinę uczucia, ale robi to bardzo delikatnie - siada tuż obok i dyskretnie przesuwa kuperek coraz bliżej i bliżej nóg ze wzrokiem utkwionym w naszej twarzy i na pół przymkniętymi powiekami. Każdy kto choć na chwilę miał berneńczyka wie o czym tu piszę.
Bardzo pragnie być tuż przy dzieciach, wręcz popiskuje z nadmiaru uczuć gdy je widzi z daleka.
Jest subtelna i bardzo mądra.
Mimi świetnie rozumie inne zwierzęta, na razie nie znajduje powodu by wchodzić z nimi w konflikty.
W ogóle jest odważna, ciekawa otaczającego ją świata. Z podniesionym ogonem biegnie natychmiast gdy usłyszy, że za ogrodzeniem dzieje się coś wyjątkowego.
Przychodzi na każde zawołanie.
Nie brudzi w domu, i nie zjadła naszych kotów.
Co do doświadczeń z ludźmi to wyraźnie odczuwa dyskomfort gdy czlowiek trzyma w rękach spore narzędzie.
Jest zapchlona po kokardę. Chuda jak szczapa.
Od razu ją odrobaczyłam i odpchliłam.
***