www.pasterzeforum.pl » ROZMOWY O WSZYSTKIM I O NICZYM » HYDE PARK (Moderator: Aga)
 » Crufts

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


© 2017 Fundacja Pasterze. Wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację Regulaminu

Autor Wątek: Crufts  (Przeczytany 1714 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline GP

  • Nowy Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 37
  • Skypnij - TadFrydry
Crufts
« dnia: Czerwiec 27, 2013, 03:27:56 am »
Miałem przyjemność być na Święcie Wszystkich Psów, jak reklamuje swą największą imprezę Kennel Club UK. Faktycznie reklama nie była przesadzona, bowiem Crufts dostrzega wszelkie psiaki bez względu na kształty, rozmiary i wiek – „…wszystkie są mile widziane” i mają równe szanse w rywalizacji o główną nagrodę – Best in Show.
Oczywiście udział w wystawie, psiaków z poza Kenel Club, to osobny temat. Nie każdy „Int. Ch.” ma szansę na nominację do udziału w tej imprezie, o zaproszeniu nie wspominając.
Czy to snobistyczna wydumka taki spęd? Chyba nie. Biorąc pod uwagę rozmiar imprezy, jej zasięg i ilość uczestników, przyjęte przez organizatora „sito” jest uzasadnione. Przy złagodzeniu kryteriów impreza „spuchłaby” jeszcze bardziej, a w większym wymiarze nie byłaby do ogarnięcia ani dla uczestników ani dla organizatorów, a zwiedzający już teraz nie bardzo wiedzą, na czym się skupić.
Rywalizacja w ramach rasy, to pierwszy etap. Równoległej „ścieżki kariery” uczestników sklasyfikowanych jedynie, co do gatunku nie rozpoznałem
Kolejnym etapem, nadal w ramach rasy jest konkurs Best of Breed, kwalifikujący (lub nie) do stopnia wyżej - Best of Group – konkursu w ramach połączonych ras przypisanych do którejś 7 grup. Dopiero 7 zwycięzców wyłonionych w grupach zostaje zakwalifikowanych do rywalizacji Best in Show.
„Lista startowa” do głównej nagrody może być uzupełniona o przedstawicieli „ innych kształtów i rozmiarów” zaliczonych do gatunku „pies”, a wyłonionych w prowadzonych równolegle kwalifikacjach lub nominowanych z tytułu nadzwyczajnych osiągnięć bezpośrednio do rywalizacji o główną nagrodę. Regulamin Crufts-a umożliwia przyznanie najwyższego wyróżnienia psiakowi za szczególne osiągnięcia, który fizycznie nie jest już wstanie podjąć żadnej rywalizacji, którego wygląd, uroda, kondycja, wiek i pochodzenie jest niepowtarzalne i odbiega od wizerunku utytułowanego rywala - wspaniałego przedstawiciela swej rasy wyłonionego jako najlepszego przedstawiciela grupy ras.
Wybaczcie następujące narzekanie, ale niedosyt mam wielki:
Konkurencji, w których bierze udział 26 000 psów nie da się zobaczyć w 4 dni trwania imprezy, zwłaszcza mając inny cel do realizacji niż samo oglądanie.
Konkursy i pokazy były prowadzone cały dzień, równolegle, na ogromnej przestrzeni centrum wystawowego NEC w Birmingham, po którym najprościej poruszać się wewnętrzną, bardzo sprawną komunikacją autobusową.
Praktycznie "kręciłem" się w 2 halach, w których równolegle na kilkunastu wybiegach, coś się działo porównywalnie, niesamowicie ciekawego. Do tego na każdej hali, kusiła część „straganowa” w wymiarze samodzielnej, dużej imprezy handlowej o szerokiej ofercie towarowej i usługowej dla dwu i wielołapych. Nie spotkałem jedynie stoiska z motocyklami dla wielołapych, ale stoisk wyłącznie z psimi akcesoriami na motocykl było kilka.
Wrażenia ogólne - mętlik identyczny jak po japońskiej wycieczce w 3 dni dookoła świata.
Pomimo, że aparat bardzo źle zniósł podróż i poszedł w niebyt, udało mi się zachować kilka fotek ideologicznie spójnych z naczelnymi preferencjami forum. Niestety robionych w „biegu”, telefonem z wyładowaną baterią więc wybaczcie jakość, jakiej podołało urządzenie przeznaczone do innych zadań.









niektórzy mieli tylko jednego loda


...a tutaj fanki rasy

Podróżując konfrontuję obiegową o opinię o własnym Kraju, relacje tych zachłyśniętych wszystkim, co obce, z moim odbiorem otaczającej rzeczywistości.
Pomijając ocenę okoliczności wynikłych w konsekwencji pomysłów i dokonań chłopaków i niechłopaków z naszych kręgów decyzyjnych i „przetrwałych” w społeczeństwie paskudnych wzorców i mentalności, w znakomitej większości takich podróżnych refleksji Nasz Kraj, jawi mi się rzetelnie i solidnie w konfrontacji z obcą rzeczywistością.
Niemiecka autostrada w pewnym miejscu miała niesygnalizowane, stałe, znaczne przewężenie spowodowane barierą mostu ustawioną na części lewego pasa ruchu. Bryzg śnieżno-wodnej breji spod kół wyprzedzanej ciężarówki w chwili zbliżania się do tego przewężenia nagle, całkowicie ograniczył widoczność. W całkowitej nieświadomości źródła huku i siły poważnie zakłócającej stabilność ruchu przeciorałem niemieckie auto po niemieckiej niespodziance wyobrażając sobie komentarz fanów tych autostrad, gdyby taka bariera „wyrosła” na pasie autostrady 600 km wcześniej.
Angielskie, wąskie, połatane uliczki, projektowane dla dorożek i nierówne chodniki z wystającymi od przed wojny płytami w ogóle nie przystają do polskiej „wykostkowanej” rzeczywistości.

Wykop z położoną już instalacją gazową ciągnący się wzdłuż ulicy, przy której mieszkałem spływał gliniastą breją wzdłuż jezdni i przez 4 dni mojego pobytu nikt się tym niezabezpieczonym wykopem nie interesował. Właściciel hotelu uznając ten stan za normalny, wyłożył kratkę do skrobania obuwia z błota.
The Awentsbury Hotel
Jak informuje strona internetowa: „Ten mieszczący się w wiktoriańskim budynku hotel usytuowany jest w pobliżu Uniwersytetu Birmingham oraz w odległości 4 km od centrum Birmingham, a jego Goście mają łatwy dostęp do centrum wystawowego NEC.”
Jednak żadna informacja/nawigacja nie wspomniała, że w Birmingham są 3 Serpentine Road w 3 dzielnicach i znalezienie właściwej, przy której stoi hotel zajmuje 4 godziny.
I dalej za reklamą: „Awentsbury stoi w spokojnej części dzielnicy Selly Park i dysponuje prywatną kolekcją zabytkowych samochodów.” Coś jeszcze było o taniości…
Rzeczywistość niestety inna.
Miało być wiktoriańsko i motoryzacyjnie zabytkowo. Ten klimat podyktował wybór hotelu. Koleś miał jedynie stare samochody. Jednym woził towar, drugim znikał po południu. Ot kolekcja… U nas do nabycia od ręki na każdym złomowisku.
Chałupa? Nowe wykładziny położone na skrzypiącą, uginającą się podłogę i wyczuwalne dziury w ścianach zamaskowane tapetą. Reszta wnętrza pomalowana na olejno kolejną warstwą, przez kolejnych partaczy.
Łazienka w szafie z instalacją wykonaną przez bezrobotnego szewca. Radosna twórczość nie do zaakceptowania w naszych realiach. Standard plastikowo - olejnego NRD. Brak odpowiednika w naszej rzeczywistości.

Kulinarnych „finezji” próżno tam szukać. Umieją zrobić stek, nalać piwo i podają to w sączkowo-serwetkowej oprawie, jak posiłek w ośrodku leczenia zaburzeń koordynacji ruchowej. Natomiast Angola w tunningu menel, chyba nie mają w ofercie.
Serdecznością poraził mnie oliwkowo brunatnej barwy Angol w turbanie, witając mnie na progu swego sklepu, jakbym całe życie u niego zostawiał swój dochód. To było miłe i inne.
Płeć piękna w zastanej tam wersji jest nie do przyjęcia. Jasna barwa to rzadkość, reszta ogromna, w ciemnych kolorach lub barwy i figury nieidentyfikowalnej z racji narzuconych na łeb namiotów.
Za to, żywopłoty mnie urzekły. Niestety „pobrane” niecnie sadzonki nie podjęły współpracy.

Na koniec popołudniowe wyspiarskie spacerki:


« Ostatnia zmiana: Czerwiec 27, 2013, 03:42:37 am wysłana przez GP »


 



Estalia by Smf Personal