Jest grudzień. Poświęcam więcej czasu mojej pracy.
Ostatnio oboje z Robertem mieliśmy kłopoty ze zdrowiem...
Na dodatek Zosia przeszła zapalenie płuc, Konrad miał zapalenie oskrzeli.
Papierkowej roboty w Fundacji też było trochę.
Fanty na bazarki do obfotografowania, paczki do wysłania itd. itp.
Oprócz tego mamy dwóch nowych podopiecznych, których nie ogłaszamy na razie ( od dziś będzie ich troje ).
Relacje z nowych domów, konsultacje, planowanie. Dwa spotkania w przedszkolach.
To wszystko zabiera czas...
Naprawdę nie mam kiedy robić nowych fotek.
Misiek ma się dobrze, razem z Robertem rąbie drzewo na opał. Jednak bałwan do dziś nie nauczył się robić szczapek na rozpałkę.
Jak na podhalana przystało woli leżeć na śniegu dopiero przy ostrym mrozie wchodzi do budy.
Poza tym dziś mamy słońce i roztopy. Będę miała umorusanego białasa, ale co tam...
Camara mawia: "Co sie wysusy to sie wykrusy!"
I tego będziemy się trzymać.