Dino miał zamieszkać w domu gdzie wspólnie dzieliłby podwórko z dużą suką i psem.
Państwo nie mają według naszej oceny doświadczenia we wprowadzaniu psa do stada.
Stawałam na głowie, by zapewnić opiekę nad moją czwórką dzieci i dojechać najbliżej jak mogę czyli do Częstochowy.
Niestety tej informacji nie przekazałam nowym właścicielom nie odebrano dzisiaj telefonu za to wysłano SMS.
Jak ważne jest nie popełnianie błędów w adopcjach wiedzą Ci, którzy musieli się z tymi błędami zmagać - czasem do końca życia swoich podopiecznych.
Chciałam poświęcić cały wolny dzień, wykradając go mojej Rodzinie, by opowiedzieć i pokazać nowej rodzinie na co zwrócić uwagę, jak się zachowywać przy Dinie i psach rezydentach.
Spotkania przy przekazaniu psa to nie 10 minut na tylnej kanapie samochodu.
Nasza kochana
anna zgodziła się gościć nas w swoim domu, by dać nam potrzebny czas i komfort spotkania. Takie spotkanie to kilka godzin rozmów - wiedzą to Ci, który psa od Fundacji Pasterze adoptowali.
Nasze standardy się zmieniają (by być coraz lepszymi), ale pewne zasady zostaną niewzruszone. Dla dobra -przede wszystkim nowych właścicieli i dla dobra adoptowanych psów.
.... a Dino nieświadomy całego zamieszania zwędził kawałek ciasta drożdżowego
jak widzą to inni nie znając faktów
http://www.forum.molosy.pl/showthread.php?p=1378843#post1378843