Spacerek był świetny, cieszymy się że mogliśmy Was poznać i mamy nadzieję na jeszcze!
Moje zdjęcia dość marne, ale parę wrzucam :)
Na ostatnim widać że ciągle z Aronem zostawaliśmy w marszu w tyle, a to dlatego, że wszystkie psiaki po drodze sikały, a Aron musiał wszystkie te ślady po kolei obwąchać i przemyśleć, taki refleksyjny charakterek mamy
A ze smyczy go nie spuściłam, bo był dziś bardzo zakręcony ze względu na ilość psiaków, a on jak się zakręci to potrafi się bardzo głuchy zrobić na nasze wołanie i dać nogę. Kiedyś tak mieliśmy za czasów Misiowych, jak poszli obaj w krzaki, to sporo się nerwów najedliśmy zanim udało się ich dogonić... Nie ma to jak dobra kompania!
Następnym razem się poprawimy :)