Chester pozdrawia z dolnośląskiej wsi, taka degradacja dla Hrabiego...
Instynkt łowny bez zmian, łowca to jego drugie imię, nie przegapi żadnego jelonka, zająca czy innego stworzonka ukrytego w rzepaku i chaszczach i gdyby nie ta smycz... musiałabym szukać przepisów na dania z dziczyzny.
Wariat z niego kochany, repertuar min i zachowań nie do opisania, to trzeba zobaczyć.
Poniżej zdjęcia zrobione po spacerze, podczas którego, jakieś 5 kilometrów od domu, w szczerym polu złapał nas ulewa i burza, Chester zachował się wzorowo, 0 paniki ale miny jakie robił po powrocie mówiły jasno co sądzi o takich wyprawach
nie, no nie masz lepszych pomysłów na spacer???
no dobra trochę już się "odobraziłem"