Żeby nie było za wesoło.
Nie wiem co się dzieje, zła passa czy taki sezon?
Piszę to ku przestrodze i z prośbą byście uważnie obserwowali swoje psy i natychmiast reagowali jeżeli dzieje się coś dziwnego.
Wczoraj w czasie psiej kolacji Zula podeszła do miski i zaczęła jeść, schrupała parę granulek, odsunęła się od miski i zaczęła się jakby ksztusić, miała odruch wymiotny, popiskiwała. Myślałam, że się zadławiła... ale tylko do momentu, kiedy w błyskawicznym czasie zaczęła puchnąć. Po 30 sek. brzuch wyglądał jakby Zula połknęła piłkę futbolową.
Po kolejnych 20 minutach byliśmy w weta, wyciągając go z domowych pieleszy krzykiem "Zula ma skręt".
I tylko dlatego Zula jest jeszcze wśród żywych.
Błyskawiczna akcja odgazowowywania jelit nie zaskutkowała skrętem żołądka. Pewnie gdyby nie moje grudniowe doświadczenia z Borysem być może dłużej bym się zastanawiała co robić, czekać? jechać do weta? i być może ratunek przyszedłby za późno.
Jeżeli zauważycie takie objawy jak:
- ksztuszenie się
- odruch wymiotny (bez wymiotów)
- odgłos bulgotania, przelewania sie w jelitach
- puchnięcia brzucha
Nie zwlekać - trzeba natychmiast jechać do lecznicy, życie psa to kwestia minut!
No i żeby nie było, skręt żołądka nie dotyczy tylko dużych psów. Zula to jamnik prawie-szorstkowłosy.