Przeżyłam chwile grozy.
Zadzwonił telefon, jakiś młody człowiek oznajmił mi , że znalazł mojego psa pod szkołą ( na adresówce moja komórka)
Po chwilowym amoku szybka analiza, jak któryś z psów mógł otworzyć drzwi od domu ( zamek zatrzaskowy), sforsować ogrodzenie i dobiec do szkoły kilometr dalej ????? wykluczone !!!
Szybkie pytanie, pod którą szkołą, równie szybka odpowiedź: mała miejscowość w woj. dolnośląskim.
szok!
Po chwili okazuje się, że mój były tymczasik został znaleziony przez młodzież na drugim końcu Polski.
Po szybkiej akcji udało się ustalić, że jego rodzina pojechała na klika dni w okolice kotliny kłodzkiej i mały korzystając z niedomkniętych drzwi wybrał się na zwiedzanie okolicy.
Mało nie dostałam zawału
, jego opiekunowie także.
Całe szczęście, że młodzi ludzie zachowali się przytomnie i nie pogonili obcego psa tylko zaopiekowali się nim i zadzwonili pod numer z adresówki.